Witam serdecznie :)
Zapewne wielu z was, tych którzy kiedykolwiek zdecydowało się założyć własnego bloga, miało dylemat i zarazem niezwykle trudne pytanie przed sobą: "od czego zacząć?". To samo pytanie zadaję i ja sobie, ponieważ nie mam żadnego doświadczenia w tej dziedzinie, zatem zdam się na prostotę, zdam się na to co będzie płynęło wprost z mego serca.
Skąd taki tytuł? Człowiek od zawsze dążył do zgłębiania wiedzy na temat najbardziej fascynujących zagadnień w historii ludzkości, na tematy które poruszają ludzkość od zarania dziejów. Miłość - temat dla historyków, temat dla naukowców, profesorów, filozofów, poetów czy też zwykłych ludzi jak ja czy Ty. Wszyscy tutaj jednak jesteśmy sobie równi, bo tak naprawdę niby wiemy o niej wszystko, a nie wiemy nic...
Co skłoniło mnie do zapoczątkowania tego bloga? Złamane serce... utracona miłość... utracone nadzieje i marzenia... Zapewne wielu z was kiedyś dotknęła ta sercowa tragedia. Kto z nas nigdy nie poczuł bólu utraconej bliskiej osoby, chyba tylko ten kto kochać nie potrafił. Ile nocy nieprzespanych z myślami: "co robiłem nie tak? co mogłem zmienić, a nie uczyniłem tego? czy sam sobie jestem winien złamanego serca mego?..."
Dziś minęło już trochę czasu od kiedy utraciłem osobę którą tak bardzo kochałem. Dziś o kobiecie która skradła serce moje myślę już niejako przez mgłę, chyba sam usilnie zacierając jakiekolwiek myśli o tej utraconej miłości. Dlaczego? Aby nie zwariować? Nie popaść w depresję? Kto kocha szczerze i oddanie wie co może spotkać człowieka po takiej stracie. Tylko ten który nie kochał całym sercem swoim może powiedzieć że nic już nie czuje do dni które minęły bezpowrotnie, do miłości która uschła niczym jesienny liść - czas tej miłości pamiętam jak każdą jesień, jak każdą porę roku której pięknem się rozkoszuję i nigdy JEJ nie zapomnę...
Wierzę że pójdę za pierwszym krokiem i będę pisał dalej, bo już teraz czuję wielką ulgę. To jak wielki ciężar zrzucany z serca. Człowiek czuje że odżywa powoli i choćby nikt nie czytał tych "wypocin" płynących wprost z mego serca, to... tak, jest mi lepiej, czuję się lepiej :)
Czekam na dalsze wpisy :)
OdpowiedzUsuńJuż mi się podoba :)) Też przez to przeszłam, więc niestety wiem o czym mówisz. Będę zaglądać, bo blog zapowiada się bardzo ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńTakie słowa z ust mężczyzny to złoto. pisz, pisz, bo pomagając sobie na pewno pomożesz też innym. pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń