
Dziś po raz kolejny mnie olśniło. W czasie kiedy otaczającym nas światem rządzi szarość dnia codziennego, kiedy nasze umysły narażone są na zdwojone ataki złowrogiej hordy, co za każde zwycięstwo wbija w nasze serca sztandar depresji - to właśnie teraz wciąż nieodbudowana kraina naszych uczuć i myśli, zniszczona ostatnimi klęskami miłości, potrzebuje mobilizacji całej duszy i ciała. Uświadomiłem sobie że dla mnie budowaniem murów i baszt obronnych, stać się może właśnie ten blog. Prosty i skromny, jednak tak wiele dla mnie znaczący. Bo każde zdanie w nim zawarte, to mur obronny wijący się wzdłuż moich zmysłów, każde słowo to mężny rycerz gotowy oddać życie dla ratowania "Pana" który go stworzył, każda myśl tu zawarta to epopeja o czasach kiedy należało walczyć o życie... moje życie...
Królestwo szarych dni opanowuje nasz świat. Kim Ty jesteś drogi czytelniku bądź czytelniczko w tym moim świecie spowitym szarością? Biernym obserwatorem? Kimś kto w ręku trzyma opowieść o walce jaką ktoś stoczył gdzieś bardzo dawno temu?...
... może jednak jesteś kimś kto sam kiedyś stoczył taką bitwę w obronie swego serca, by te kiedykolwiek było jeszcze w stanie, choć raz pokochać... pokochać, ale szczerze...
Wierzę w miłość. To najwyższe z uczuć, jak góra, trudne, ale do zdobycia.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie