środa, 11 grudnia 2013

Królestwo szarych dni

Jednak... jednak się zdecydowałem że po pierwszym kroku, zrobię ten drugi, chyba jeszcze trudniejszy - wyrzucę z siebie na światło dzienne kolejny wpis, kolejny obraz moich odczuć, kolejnej garści cierpień wyrzucanych gdzieś w czeluści zapomnienia. Dlaczego trudniejszy? Dla mnie pierwszy był niczym antybiotyk na blizny które wciąż dają znać o sobie gdzieś tam głęboko w moim sercu. Antybiotyk na tyle skuteczny że z ręką na piersi przyznaję że mi pomogło, odczułem niebywałą ulgę, jakiej nie zaznałem od wielu miesięcy.

Dziś po raz kolejny mnie olśniło. W czasie kiedy otaczającym nas światem rządzi szarość dnia codziennego, kiedy nasze umysły narażone są na zdwojone ataki złowrogiej hordy, co za każde zwycięstwo wbija w nasze serca sztandar depresji - to właśnie teraz wciąż nieodbudowana kraina naszych uczuć i myśli, zniszczona ostatnimi klęskami miłości, potrzebuje mobilizacji całej duszy i ciała. Uświadomiłem sobie że dla mnie budowaniem murów i baszt obronnych, stać się może właśnie ten blog. Prosty i skromny, jednak tak wiele dla mnie znaczący. Bo każde zdanie w nim zawarte, to mur obronny wijący się wzdłuż moich zmysłów, każde słowo to mężny rycerz gotowy oddać życie dla ratowania "Pana" który go stworzył, każda myśl tu zawarta to epopeja o czasach kiedy należało walczyć o życie... moje życie...

Królestwo szarych dni opanowuje nasz świat. Kim Ty jesteś drogi czytelniku bądź czytelniczko w tym moim świecie spowitym szarością? Biernym obserwatorem? Kimś kto w ręku trzyma opowieść o walce jaką ktoś stoczył gdzieś bardzo dawno temu?...

... może jednak jesteś kimś kto sam kiedyś stoczył taką bitwę w obronie swego serca, by te kiedykolwiek było jeszcze w stanie, choć raz pokochać... pokochać, ale szczerze...

1 komentarz:

  1. Wierzę w miłość. To najwyższe z uczuć, jak góra, trudne, ale do zdobycia.
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń